poniedziałek, 1 lutego 2010

2010-01-31 Cmentarz von Tresków

Piękne słońce, rześki mrozik, wybraliśmy się rodzinnie na spacer do lasu jednak dzieciaki wymiękły na pierwszym kilometrze. Po wczorajszych zadymkach śnieżnych ścieżki były całkiem zasypane. Zrobiliśmy sobie więc z Magdą ok. 4km pętlę po lesie – torując jej drogę czułem się jak lodołamacz na morzu arktycznym...
Magda wróciła do domu wykończona a ja nie chcąc marnować wspaniałej pogody postanowiłem zobaczyć rozlewiska pod Wierzonką i odszukać w lesie cmentarz rodziny von Tresków. Dzisiaj Duch dostał ostro w kość, ostatni km to prawie ja go ciągnąłem. Ale to zrozumiałe byliśmy w miejscach totalnie bezludnych zero wydeptanych ścieżek lub ubitych szlaków kołami samochodów, czasami zapadał się do połowy brzucha, a jak węszył pod śniegiem to tylko ogon mu wystawał ze śniegu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz