czwartek, 22 kwietnia 2010

2010-04-18 Wiosna

Wycieczka w Rybnie Wielkim po groblach i terenach zalewowych.
Po kilkuset metrach spłoszyłem gigantyczne stado ptactwa wodnego ale trafiłem na rozlane jezioro i nie mogłem się przedostać dalej. Solidnie nadłożyłem drogi która momentami i tak była zalana. W szczerym polu prawe z pod nóg czmychnęły mi trzy zające, później widziałem kaczki, żurawie i bociany w jednym miejscu trafiliśmy na ślady bobrów. Na grobli staraliśmy się unikać z wieloma zaskrońcami tzn. one uciekały przed nami (z Duchem) a my przed nimi. Raz pies coś zwęszył i zaczął mocniej ciągnąć gnałem za nim ścieżką nagle przeskoczył jakąś gałąź która okazała się gigantycznym zaskrońcem grubości ok. 3 cm i na oko ponad 1m długości. Gad przestraszony wyczynem Ducha zwinął się w sprężynę jakby szykował się do ataku, uprząż z psem ciągnęła mnie prosto na rosnącego w oczach węża - byłem nieźle przerażony, odbiłem się i lecąc starałem się rozchylić nogi, żeby być najdalej od niebezpiecznej przeszkody. Prawdopodobnie był to najbardziej pokraczny skok w historii ludzkości. Adrenalina uderzyła mi do głowy i dopiero po przebiegnięciu kilkuset metrów doszedłem do siebie, zacząłem żałować że się nie zatrzymałem żeby pstryknąć fotę ale nie chciało mi się już wracać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz